Okno Overtona to pojęcie które bardzo ułatwia dyskusje na dowolne tematy społeczne. Mówi ono że zakres istniejącej dyskusji społecznej jest zawsze zawężony, i zmienia się ono w czasie. Można również świadomie wpływać na zmianę położenia okna Overtona, „przesuwają je” – ale tu większość ludzi popełnia błąd. Zwłaszcza jeśli mówimy o robieniu tego za pomocą głoszenia rzeczy będących „daleko” od aktualnego okna. To działa czasami, ale nie zawsze.

Co to jest okno Overtona?

Okno Overtona to pojęcie używane do opisania granic tego, co w danym momencie jest postrzegane jako społecznie akceptowalne w publicznej dyskusji. Nazwa pochodzi od Josepha P. Overtona, amerykańskiego prawnika i wiceprezesa wolnorynkowego think-tanku Mackinac Center for Public Policy, który zaproponował tę koncepcję jako sposób analizy przesuwania norm społecznych.

Overton nie zakładał, że politycy mają dowolność w promowaniu dowolnych idei – wręcz przeciwnie, twierdził, że mogą odnosić sukcesy jedynie wtedy, gdy działają w granicach tego, co społeczeństwo uznaje za dopuszczalne.

Okno Overtona

Spektrum idei według Overtona

Okno Overtona obejmuje tylko część możliwych idei — te, które w danym czasie mogą zostać zaakceptowane przez opinię publiczną. Pozostałe idee są uznawane za zbyt radykalne lub zbyt przestarzałe. Poniżej przykładowe etapy w ramach przesuwania okna, postulowane przez Joshua Treviño.

  1. Niewyobrażalne (Unthinkable) – idee uważane za absurdalne, tabu lub skrajnie nieakceptowalne.
  2. Radykalne (Radical) – kontrowersyjne, ale zaczynają pojawiać się w dyskusji niszowej.
  3. Akceptowalne (Acceptable) – zaczynają być postrzegane jako godne rozważenia.
  4. Rozsądne (Sensible) – uważane za logiczne i możliwe do wprowadzenia.
  5. Popularne (Popular) – zyskują poparcie społeczne i medialne.
  6. W polityce (Policy) – są wdrażane jako oficjalna polityka.

Dodatkowo warto wspomnieć o różnych płaszczyznach i miejscach prowadzenia dyskusji. Część tematów znajdujących się poza oknem Overtona w debacie medialno-politycznej, poruszanych jedynie w niszowych środowiskach politycznych, może być całkowicie akceptowalna w szerszej debacie akademickiej, podczas paneli dyskusyjnych czy w rozmowach między ludźmi: na forach, w mediach społecznościowych i w Internecie.

Warto jest tez poruszyć temat słowa : „Radykalizm”. Obecnie jest on traktowany jako synonim czegoś skrajnego. Pochodzi od łacińskiego słowa radix, czyli „korzeń”. Z czasem uformował się z tego przymiotnik radicalis („odnoszący się do korzeni”), który w średniowiecznej łacinie oznaczał coś podstawowego, zasadniczego. W językach europejskich – w tym polskim – przymiotnik radykalny pojawił się przez francuski radical, który w XVIII wieku nabrał znaczenia politycznego.

Na początku „radykalny” oznaczało tyle co „sięgający do źródeł” lub „gruntowny” – czyli dokładny, dogłębny, podstawowy. Przykładowo, w medycynie „radykalne leczenie” oznaczało leczenie przyczyny choroby, a nie tylko jej objawów.

W teorii może więc istnieć „radykalne centrum” – zestaw poglądów centrowych, które nie wynikają z dążenia do kompromisu między skrajnymi stanowiskami, lecz opierają się na odrębnych, fundamentalnych zasadach, przekonaniach i wartościach. W danym miejscu i czasie takie poglądy mogą przypadkowo pokrywać się z punktem równowagi pomiędzy dominującymi narracjami w debacie publicznej. Osoba reprezentująca to „radykalne centrum” może w ogóle nie uczestniczyć w protestach i jednocześnie stanowczo sprzeciwiać się wszelkim formom „ulicznego aktywizmu”.

Okno Overtona – przykłady

Dobrym przykładem ilustrującym działanie okna Overtona jest temat związków jednopłciowych. Jeszcze 80 lat temu w Anglii relacje homoseksualne były nie tylko społecznie potępiane, ale również penalizowane – groziło za nie więzienie lub przymusowe leczenie psychiatryczne. Sama legalizacja takich związków, nie wspominając nawet o możliwości zawarcia małżeństwa, była wówczas postrzegana jako coś absolutnie nie do pomyślenia. Z czasem jednak nastąpiła zmiana społecznego klimatu: od kategorycznego sprzeciwu, przez niechętne przyzwolenie, aż po otwarte, często instytucjonalne wsparcie. Obecnie w wielu krajach, także w Wielkiej Brytanii, związki jednopłciowe są legalne i objęte ochroną prawną, a małżeństwa osób tej samej płci mają pełnię praw, w tym możliwość adopcji dzieci. Co ciekawe, dziś to właśnie postulaty sprzeciwu wobec takich związków – np. ograniczania ich praw, kwestionowania adopcji czy domagania się wyjątków w ochronie przed dyskryminacją – zajmują miejsce na obrzeżach debaty. A głosy wzywające do przywrócenia kar za homoseksualizm są obecnie traktowane jako skrajne, radykalne, a nawet niewyobrażalne – dokładnie tak, jak kiedyś postrzegano same postulaty równości.


Innym przykładem może być kwestia wysokości podatków. Teoretyczne granice mieszczą się między stawką 0% a 100%. Choć w szczególnych przypadkach pojedynczy podatek może przekroczyć 100%, to suma wszystkich obciążeń podatkowych nie może przekroczyć wartości majątku – powyżej tego progu mówimy już raczej o konfiskacie niż o opodatkowaniu. Z kolei tzw. podatek ujemny, czyli sytuacja, w której osoby o niższych dochodach otrzymują środki pieniężne od państwa, trudno uznać za klasyczny podatek. W praktyce jest to forma wsparcia finansowego, dotacji lub transferu socjalnego, mimo że może być rozliczana w ramach systemu podatkowego.


Natomiast w debacie na temat opodatkowania rzadko pojawiają się spory dotyczące skrajnych wartości, takich jak stawka 0% czy 99–100%, zwłaszcza jeśli mówimy o łącznym poziomie opodatkowania, ogólnej wysokości podatków lub opodatkowaniu w konkretnej branży. Właściwie nie istnieją żadne poważniejsze debaty polityczne, gdzie zwolennik podatku 0% czy 1% dyskutuje z zwolenników podatku w wysokości 99%.


Częściej dyskusja dotyczy postulatu likwidacji konkretnego podatku albo wprowadzenia bardzo wysokiego podatku mającego na celu zniechęcenie do określonych zachowań – jak w przypadku akcyzy i VAT, które razem stanowią około 80% ceny butelki wódki – lub obciążenia niewielkiej grupy najbogatszych obywateli.


Natomiast w większości przypadków, takich jak podatek dochodowy czy podstawowa stawka VAT, dyskusja na temat wysokości opodatkowania toczy się w dość wąskich ramach. W przypadku VAT najczęściej rozważa się obniżkę o 1 punkt procentowy – co ma swoje źródło w decyzji z 2011 roku, kiedy to tymczasowo podniesiono stawkę podstawową z 22% do 23% w odpowiedzi na skutki kryzysu ekonomicznego z 2008 roku. Choć pierwotnie zmiana miała obowiązywać przez trzy lata, obowiązuje do dziś. Inne propozycje obniżki zakładają redukcję do 15%, czyli minimalnej stawki dozwolonej przez unijne przepisy. Z drugiej strony, zwolennicy wyższych podatków postulują podniesienie stawki podstawowej do poziomu 24–25%, wraz z proporcjonalnym zwiększeniem stawek obniżonych, co miałoby na celu zwiększenie wpływów budżetowych i wzmocnienie funkcji redystrybucyjnej systemu podatkowego.


Co ciekawe, podatki wynoszące ponad 100% występowały w praktyce: Autorka „Pippi Langstrumpf” miała w pewnym momencie efektywną stawkę podatkową ponad 100% dochodu (około 102%) ze względu na sposób naliczania składek i podatków dla samozatrudnionych.

W 1976 roku Astrid Lindgren odkryła, że w wyniku łączenia różnych form opodatkowania i składek – m.in. podatku dochodowego, podatku lokalnego oraz składek na ubezpieczenia społeczne – jej efektywne obciążenie podatkowe wynosiło, według własnych obliczeń, około 102%. Oznaczało to, że każda dodatkowo zarobiona korona skutkowała stratą netto – musiałaby oddać państwu więcej, niż faktycznie zarobiła.

Skrytykowała to w opowiadaniu „Pomperipossa w świecie podatków” (1976), co wywołało burzę medialną i doprowadziło do reformy, oraz obalenia socjlademokratycznych rządów w Szwecji, która miała tam władzę przez niemalże półwieku.

Inne formy podatków wynoszących ponad 100% mają już niestety bardziej mroczną stronę, i albo wiążą się z hiperinflacją (Wenezuela) albo rabunkami majątku przez władzę, robionymi w brutalny sposób, a nie w białych rękawiczkach, tak jak to robił rząd Szwecji.

Przesuwanie okna Overtona.

Istnieje wiele sposobów i strategii wprowadzania zmian społecznych, o czym często się zapomina, gdy temat ten pojawia się w debacie publicznej. W kontekście samego Overtona jego „okno” można przesuwać zasadniczo na dwa sposoby. Pierwszy polega na głoszeniu poglądów znajdujących się na granicy społecznej akceptowalności – w obrębie okna. Drugi – na promowaniu idei całkowicie wykraczających poza te granice. Ten drugi wariant przypomina technikę negocjacyjną znaną jako „pompowanie balonika”, czyli celowe proponowanie skrajnie nieakceptowalnego rozwiązania, aby później móc ustąpić na rzecz pierwotnego, bardziej umiarkowanego celu, który w porównaniu wyda się rozsądny.

W przypadku okna Overtona oznacza to często świadome „poświęcenie się” – osoby głoszące skrajne poglądy mają zazwyczaj niewielką szansę na realny wpływ, wygraną wyborczą czy sprawczość instytucjonalną. Jednak ich obecność w debacie przesuwa granice tego, co jest społecznie dopuszczalne, co sprawia, że idee dotąd uznawane za kontrowersyjne zaczynają być postrzegane jako bardziej umiarkowane. Dzięki temu osoby o mniej radykalnych poglądach zyskują większą szansę na zdobycie społecznego poparcia.

Takie podejście może przynosić efekty, ale nie działa zawsze. Co więcej, bywa nadużywane – zarówno w dobrej wierze, jak i cynicznie, jako element strategii medialnej lub politycznej.

Kiedy takie przesuwanie okna działa?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto najpierw wyjaśnić kilka pojęć, które pomagają zrozumieć mechanizmy funkcjonowania debaty publicznej:

  • tone policing ,
  • echo chamber,
  • bańki informacyjne,
  • safe space

Tone policing to próba narzucenia określonego tonu wypowiedzi, niezależnie od jej treści. Choć nie ma jeszcze trafnego odpowiednika tego pojęcia w języku polskim, chodzi tu o sytuację, w której krytykuje się styl wypowiedzi zamiast odnieść się do meritum. Gdy w debacie publicznej temat znajdujący się na granicy okna Overtona spotyka się z ostrą, często nieproporcjonalną reakcją – atakami personalnymi, wykluczaniem, ośmieszaniem – osoby podejmujące ryzyko mogą uznać, że nie warto starać się o łagodne brzmienie. Skoro nawet umiarkowane sformułowanie kontrowersyjnej opinii prowadzi do szykan, to bardziej opłaca się wypowiedzieć się radykalnie. W takiej sytuacji bardziej wyważone osoby, reprezentujące podobne, lecz mniej skrajne stanowiska, mogą zyskać w oczach opinii publicznej jako rozsądniejsi i bardziej kompromisowi rozmówcy.

Echo chamber, czyli „komora echa”, to określenie środowisk, w których jednostka jest wystawiona wyłącznie na opinie zbieżne z jej własnymi. W takim zamkniętym kręgu radykalne poglądy są normalizowane i przedstawiane jako dominujące lub wręcz oczywiste, podczas gdy inne, szerzej akceptowane w społeczeństwie stanowiska są ignorowane, wyśmiewane lub przedstawiane jako zagrożenie. Pod względem funkcji echo chamber przypomina znane z języka potocznego „towarzystwo wzajemnej adoracji”, choć to drugie pojęcie ma nieco inny zakres znaczeniowy – bardziej odnosi się do relacji osobistych niż do dynamiki ideologicznej.

Komory echa sytuują się gdzieś pomiędzy zjawiskiem safe space a bańką informacyjną. Safe space, czyli „bezpieczna przestrzeń”, to przestrzeń zaprojektowana tak, by chronić jej uczestników przed przemocą symboliczną, ostrą krytyką czy presją społeczną. W założeniu ma służyć komfortowi i otwartości. Może być wartościowym miejscem wymiany myśli i doświadczeń, pod warunkiem że uczestnicy zdają sobie sprawę z tego, że zasady panujące w takim miejscu nie obowiązują wszędzie i że rzeczywistość społeczna poza nim rządzi się innymi regułami. Bańka informacyjna z kolei to zjawisko negatywne – najczęściej będące skutkiem działania algorytmów wyszukiwarek i mediów społecznościowych – które polega na tym, że dana osoba jest otoczona tylko tymi treściami, które potwierdzają jej światopogląd. Brak styczności z alternatywnymi narracjami prowadzi do zniekształcenia obrazu rzeczywistości i fałszywego przekonania, że „wszyscy myślą tak jak ja”.

Właśnie w tych warunkach przesuwanie okna Overtona może przynieść efekt – zarówno jako element szerszej strategii komunikacyjnej, jak i jako efekt uboczny funkcjonowania w zamkniętym środowisku. Jednak jego skuteczność nie jest gwarantowana, a sama taktyka łatwo może stać się narzędziem polaryzacji i dezinformacji, zwłaszcza gdy oderwie się od realnego dialogu z szerszą wspólnotą społeczną.

Promowanie idei i pomysłów

Część idei i pomysłów, zwłaszcza tych, które mieszczą się już w obrębie okna Overtona, bywa łatwo przyjmowana przez społeczeństwo. Czasami wystarczy zwięzłe hasło, proste wyjaśnienie i dobrze dobrany kontekst, by zyskać masowe poparcie. Świetnym przykładem są wiralowe posty w mediach społecznościowych, które w błyskawicznym tempie trafiają do szerokiego grona odbiorców. Dzięki temu możliwe jest szybkie dotarcie do osób, które mogą dane idee wspierać, rozwijać i promować w swoich środowiskach. Inaczej jednak wygląda sytuacja w przypadku pomysłów bardziej nowatorskich, niszowych czy kontrowersyjnych – te wymagają zupełnie innego podejścia.

Nie wszystkie idee są wartościowe, więc pewien sceptycyzm wobec nowości jest w pełni uzasadniony. Jednocześnie należy pamiętać, że również pomysły szybko zdobywające popularność mogą być powierzchowne lub wręcz szkodliwe. Społeczne mechanizmy oceny nie są doskonałe, nie gwarantują trafności ani jakości, raczej pokazują, co w danym momencie rezonuje emocjonalnie lub kulturowo. W efekcie niektóre wartościowe koncepcje są odrzucane już na starcie. Aby mogły się przyjąć, muszą być dopracowane: wymagają czasu, precyzyjnego zdefiniowania, eliminacji wewnętrznych sprzeczności oraz uzyskania wsparcia ze strony osób skłonnych do konstruktywnej krytyki. Potrzebne są także zasoby: czas, energia, środki, by taką ideę promować i testować w różnych środowiskach.

Z tego powodu, na pewnym etapie warto skupić się wyłącznie na osobach, które już wykazują wstępne zainteresowanie – potencjalnych sympatykach, aktywistach czy promotorach. Nie ma potrzeby debatowania z każdym. Można, a nawet warto, oczekiwać dobrej woli i rzetelnego podejścia do dyskusji. Jeśli ktoś uważa, że dana idea jest szkodliwa, to powinien przedstawić argumenty i wziąć odpowiedzialność za ich jakość. Takie nastawienie nie jest oczywiste i wymaga świadomego podejścia. Istnieje oczywiście ryzyko stworzenia własnej bańki informacyjnej, dlatego faza ochronna, czyli budowania bezpiecznego grona doświadczalnego, powinna być tymczasowa. Po zebraniu argumentów, przetestowaniu koncepcji i dopracowaniu formuły, należy wystawić ideę na konfrontację z szerszą i mniej przychylną publicznością.


Już na etapie początkowym warto jednak utrzymywać kontakt z osobami neutralnymi – krytyka nie jest problemem, o ile płynie z uczciwej intencji. Odrzucać należy przede wszystkim tych, którzy od początku przyjmują postawę polemiczną, często ukrywając ją pod pozorem neutralności.

Innymi słowy, jeśli główny nurt debaty publicznej funkcjonuje jako wielka bańka informacyjna, echo chamber lub przestrzeń zdominowana przez ustalony porządek (establishment), to zbudowanie mniejszej „komory echa” może być potrzebne – jako tymczasowy inkubator idei, przestrzeń testowania argumentów i formowania języka, zanim dojdzie do szerszego starcia z opinią publiczną.

Kiedy takie przesuwanie okna Overtona nie działa, i może przynieść odwrotny skutek?

Aby przesuwanie okna Overtona – zwłaszcza poprzez głoszenie idei znajdujących się poza jego granicami – przyniosło zamierzony efekt, muszą być spełnione określone warunki. Część z nich opisałem wcześniej; równie istotne jest jednak, aby działania osób występujących poza oknem nie wywoływały efektu odwrotnego od zamierzonego. Chodzi o sytuację, w której osoby prezentujące łagodniejsze, mieszczące się jeszcze w granicach społecznej akceptowalności wersje tej samej idei, zaczynają być postrzegane przez pryzmat swoich radykalniejszych odpowiedników. Jeśli są zmuszone do tłumaczenia się z ich działań, usprawiedliwiania ich słów lub wręcz dystansowania się od całego tematu, to przesuwanie okna nie tylko nie działa, ale może doprowadzić do jeszcze większego zamknięcia debaty.

To, czy przesuwanie granic dyskusji zadziała, zależy w dużej mierze od tego, jak postrzegani są ci, którzy wypowiadają się spoza okna. Jeżeli dopuszczają się przestępstw, przemocy lub jawnie wzywają do agresji, to nawet osoby umiarkowane (znajdujące się formalnie w „środku okna”) mogą zostać uznane za część radykalnego ruchu. W efekcie cała grupa traci wiarygodność, a sama idea zaczyna być traktowana jako groźna lub destabilizująca.

Liczy się więc to, jak odbierani są ci, którzy działają w obrębie okna, ale na jego granicy. Czy są postrzegani jako odpowiedzialni rzecznicy zmian, skłonni do kompromisu, spokojnie prezentujący argumenty? Czy raczej jako osoby, które tworzą zaplecze dla radykałów, a ich umiarkowanie jest jedynie taktyczne? Jeśli przeważy ten drugi obraz, to przesuwanie granic akceptowalnej debaty nie tylko się nie powiedzie; może nawet doprowadzić do cofnięcia wcześniej zdobytego pola. W takim przypadku otwarte wystąpienie radykała nie przesuwa debaty w kierunku jego poglądów, ale wzmacnia pozycję tych, którzy chcą utrzymać status quo.

Josepj P Overton

Naukowość okna Overtona

Idea okna Overtona nie powstała jako rezultat badań naukowych ani nie została opracowana w ramach typowej pracy akademickiej. Joseph Overton nie był naukowcem (w sensie instytucjonalnym); nie publikował artykułów w recenzowanych czasopismach, nie zgłaszał swoich analiz do baz naukowych, nie uczestniczył też w oficjalnym obiegu teorii politycznych.

To istotne, ponieważ wiele osób traktuje ten termin jako pojęcie naukowe (a zatem domyślnie, obiektywne, wiarygodne i trudne do zakwestionowania). W rzeczywistości „okno Overtona” to raczej sugestywna metafora niż wynik badań empirycznych lub logicznie rozwinięta teoria naukowa.

Overton pracował jako ekspert w Mackinac Center for Public Policy (czyli amerykańskim think tanku o profilu libertariańskim); pisał komentarze i analizy, lecz w żadnym z jego znanych tekstów nie pojawia się sformułowanie „okno Overtona”. Wewnętrznie posługiwał się raczej innymi określeniami (np. „zakres politycznej wykonalności”), które funkcjonowały w notatkach roboczych, prezentacjach lub rozmowach wewnętrznych; nie istniały jednak jako spójny model czy termin o naukowym statusie.

Sam termin „okno Overtona” (ang. Overton Window) został ukuty dopiero po jego śmierci w 2003 roku. Autorem tej nazwy był jego bliski współpracownik, Joseph G. Lehman, który sformułował ją na potrzeby eseju popularyzatorskiego (The Overton Window of Political Possibility); tekst ten miał charakter publicystyczny, nie naukowy. Dopiero od tego momentu koncepcja zaczęła zyskiwać drugie życie – najpierw w środowiskach konserwatywno-libertariańskich w USA, później w szerszej debacie publicznej.

Nie sposób przypisać Overtonowi megalomanii; nic nie wskazuje na to, że miał ambicję stworzenia fundamentalnej teorii społecznej. Wręcz przeciwnie – jego podejście miało charakter pragmatyczny (użyteczne w analizie procesów politycznych i komunikacyjnych), a dalsza mitologizacja terminu to efekt działalności jego komentatorów i spopularyzowania idei w debacie medialnej.

Powstało później kilka prac naukowych dotyczących okna Overtona; najczęściej nie były to jednak próby rozwinięcia jego koncepcji w sensie akademickim, lecz analizy drugiego rzędu (np. badania nad tym, jak termin funkcjonuje w mediach, jak jest używany w debacie politycznej lub jakie wywołuje reakcje). Część miała charakter krytyczny; inne podejmowały temat z perspektywy socjologicznej lub komunikacyjnej, ale trudno mówić o systematycznym rozwijaniu dorobku Overtona jako teorii naukowej.

Pojawiły się też prace naukowe, które próbują rozbudować tę koncepcję
(np. dodając nowe poziomy lub łącząc ją z teorią ramowania), przy czym są one nowymi koncepcjami innych osób, inspirowanych Overtonem, a nie typowo rozwijającymi jego myśli.

Wciąż brakuje natomiast solidnych badań empirycznych, które potwierdzałyby, że przesuwanie okna Overtona faktycznie działa jako mechanizm wpływu na debatę publiczną. Tymczasem, jeśli ktoś powołuje się na ten model, postulując głoszenie radykalnych haseł w celu przesunięcia dyskursu, i przedstawia Okno Overtona jako zasadę powszechnie obowiązującą, to powinien opierać się na czymś więcej niż intuicja; w takim przypadku odwołanie do badań i danych jest konieczne.

Czy okno overtona musi być naukowe?

Jak wspominałem wcześniej, głównym problemem jest to, że termin „okno Overtona” bywa traktowany jako pojęcie naukowe i niekwestionowalne – często podświadomie; ludzie po prostu zakładają, że to narzędzie jest prawdziwe, sprawdzone i dobrze udokumentowane. Jeśli jednak potraktujemy je jako jedną z wielu możliwych metafor opisu rzeczywistości społecznej (czyli jako użyteczne uproszczenie, nie jako model naukowy), nie ma w tym nic złego. Problem pojawia się w momencie, gdy nadajemy mu zbyt wysoki status poznawczy; jeśli traktujemy je z dużym autorytetem, powinniśmy mieć ku temu odpowiednie podstawy (w tym empiryczne).

Co istotne, samo istnienie „okna” – rozumianego jako zakres społecznie akceptowalnych idei – nie wymaga szczególnego uzasadnienia; jest ono intuicyjne i niemal aksjomatyczne. Wynika z faktu, że nie wszystkie poglądy są w danym momencie traktowane jako dopuszczalne, sensowne lub poważne. To domyślna rama każdej debaty; fakt, że pewne tematy są łatwiejsze do poruszenia, a inne spotykają się z ostrą reakcją, nie wymaga dowodu – wystarczy obserwacja życia społecznego.

Inaczej jest w przypadku postulatu przesuwania tego okna (czyli celowego wpływania na granice debaty publicznej poprzez głoszenie idei znajdujących się poza jej obrębem); tu potrzebne jest już uzasadnienie – zwłaszcza jeśli chcemy traktować ten proces jako mechanizm polityczny lub komunikacyjny. Sama intuicja nie wystarcza; przy takim założeniu należałoby sięgnąć po badania, które potwierdzają, że tego rodzaju działania przynoszą zamierzone efekty.

Krytyka Okna Overtona

Przede wszystkim okno Overtona upraszcza rzeczywisty przebieg zmian społecznych; mimo to wygląda na tyle „profesjonalnie” i „naukowo”, że wiele osób przyjmuje je bezrefleksyjnie, nie szukając innych wyjaśnień. Problem nie leży w samej koncepcji, lecz w tym, jak jest postrzegana.

Okno Overtona pokazuje jedną z możliwych taktyk wpływu na debatę publiczną; nie stanowi jednak kompleksowego opisu procesów stojących za zmianą norm i przekonań.

Istnieją także inne sposoby kształtowania postaw społecznych. Wiele zmian zachodzi naturalnie lub przypadkowo; ich źródłem mogą być odkrycia naukowe, nowe technologie, działalność firm medialnych, premiery filmowe albo nieprzewidywalne zdarzenia, takie jak pandemia, katastrofa naturalna czy wypadek.

Czasami debata wokół danego tematu po prostu się pojawia. Ludzie rozmawiają w określonych środowiskach (czasem zupełnie nieformalnych, rekreacyjnych, bez intencji zmieniania czegokolwiek); w takich warunkach mogą rodzić się nowe idee i stopniowe przesunięcia społeczne.

Słysząc o oknie Overtona, zarówno gdy ktoś tłumaczy to zagadnienie, jak i wtedy, gdy powołuje się na nie w kontekście działań politycznych – można odnieść wrażenie, że polityka i zmiany społeczne polegają na tym, że wpływowe osoby świadomie zastanawiają się, jak przesunąć granice akceptowalnego dyskursu. Tak jednak nie wygląda rzeczywistość.

Jedną z wad koncepcji okna Overtona jest to, że łatwo może ona wzmacniać narracje spiskowe; sugeruje, że zmiany społeczne są zawsze planowane i sterowane, co prowadzi do uproszczonego postrzegania procesów społecznych jako w pełni kontrolowanych przez niewielką grupę aktorów.

Innym częstym problemem jest używanie sformułowań typu: „W Polsce okno Overtona jest przesunięte w prawo” (w porównaniu z krajami zachodnimi) albo „okno jest przesunięte w lewo” (w odniesieniu do bardziej konserwatywnych państw lub do przeszłości).

Oczywiście każdy ma prawo do wyrażania opinii na temat tego, czy jako społeczeństwo jesteśmy zbyt prawicowi lub zbyt lewicowi; warto jednak pamiętać, że tego rodzaju stwierdzenie jest domyślnie opinią, a nie faktem. Jeśli ktoś przedstawia je jako fakt, powinien to odpowiednio uzasadnić – poprzez wskazanie konkretnych przykładów, danych lub odniesień do debat publicznych.

Mówienie, że okno Overtona w Polsce jest przesunięte w prawo lub w lewo, sugeruje, że przeprowadzono na ten temat jakieś badania – choć w rzeczywistości najczęściej tak nie jest. Co ciekawe, tego rodzaju stwierdzenia często formułują osoby, które na co dzień przywiązują dużą wagę do naukowej rzetelności; zwykle wymagają dowodów, powołują się na źródła i podkreślają znaczenie badań. W tym przypadku jednak posługują się hasłem, które funkcjonuje raczej jako opinia niż jako stwierdzenie oparte na analizie.

Lepiej przebadane alternatywy dla Okna Overtona

Choć koncepcja okna Overtona trafia do wyobraźni i często pojawia się w dyskusjach publicystycznych, warto wiedzieć, że istnieją znacznie bardziej rozbudowane oraz potwierdzone empirycznie teorie, które pozwalają lepiej zrozumieć subtelne procesy kształtowania opinii społecznej. Do takich teorii należą:

  • teoria spiralnej ciszy,
  • framing theory
  • agenda setting.

Ich autorzy przez dekady prowadzili badania, które pozwoliły nie tylko zrozumieć, co myślimy jako społeczeństwo, ale dlaczego właśnie to myślimy i w jaki sposób to się dzieje.

Jednym z najbardziej przejmujących mechanizmów jest spirala ciszy – koncepcja stworzona przez Elisabeth Noelle-Neumann. Jej istota polega na tym, że ludzie, nie chcąc zostać wykluczeni ze wspólnoty, unikają wyrażania poglądów, które postrzegają jako niepopularne.

Im bardziej dana opinia jest obecna w przestrzeni publicznej, tym bardziej ci, którzy myślą inaczej, milkną. I odwrotnie – im mniej słychać głosów przeciwnych, tym silniejsze wrażenie, że pewien pogląd jest powszechny i „oczywisty”. To nie tyle efekt manipulacji, co psychologiczna reakcja na samotność w tłumie. I choć ten proces może wyglądać jak przesuwanie granic debaty, często jest raczej efektem cichej autocenzury niż zorganizowanego planu.

Kolejnym ważnym narzędziem analizy jest framing theory, czyli teoria ramowania przekazu. Jej główne założenie jest z pozoru proste: to, jak opowiemy historię, wpływa na to, jak zostanie odebrana. Fakty mogą być te same, ale ich interpretacja zależy od języka, obrazów i kontekstu.

Inaczej brzmi informacja, że „w wyniku działań rządu bezrobocie spadło do 6%”, a inaczej: „nadal co szesnasty obywatel nie ma pracy”.

Ramy nie służą do oszustwa – są nieuniknione. Zawsze musimy coś wybrać, coś pominąć, coś nazwać. Media, politycy i zwykli ludzie używają ramek nieustannie, najczęściej nieświadomie. Dzięki badaniom takich naukowców jak Erving Goffman, George Lakoff czy Shanto Iyengar wiemy, jak ramy wpływają na postrzeganie problemów społecznych, budując wokół nich narracje, które porządkują świat.

Z teorią framingu mocno łączy się agenda setting – jedna z najważniejszych koncepcji współczesnej socjologii mediów. Sformułowana w latach 70. przez Maxwella McCombsa i Donalda Shawa, teoria ta mówi wprost: media nie mówią ludziom, co mają myśleć, ale mówią, o czym warto myśleć. W praktyce oznacza to, że tematy, które trafiają do mediów, zyskują w naszym odbiorze status spraw istotnych.

Jeśli przez tydzień wszystkie portale piszą o cenach mieszkań, a nikt nie wspomina o edukacji, to niezależnie od tego, jakie mamy osobiste doświadczenia, zaczynamy postrzegać mieszkania jako większy problem społeczny. Agenda setting nie ocenia, ona pokazuje, jak selekcja informacji wpływa na społeczną hierarchię tematów. To szczególnie ważne dziś, gdy każdy z nas żyje w swojej informacyjnej bańce, a nasze „okna rzeczywistości” są częściowo programowane przez algorytmy.

Zestawiając te trzy teorie z popularnym pojęciem okna Overtona, widać wyraźnie, że nie potrzebujemy spiskowych scenariuszy ani inżynierii społecznej, by wytłumaczyć, dlaczego zmieniają się nasze poglądy, priorytety i granice debaty publicznej. Zmiana nie dzieje się nagle, lecz przez milczenie jednych, dominację ram narracyjnych drugich i selekcję tematów przez trzecich. W tym sensie „okno Overtona” może służyć jako inspirujący punkt wyjścia do rozmowy, ale jeśli chcemy naprawdę zrozumieć, jak kształtuje się zbiorowa świadomość, warto sięgnąć po głębsze analizy, oparte na wieloletnich badaniach, nie tylko na intuicji.

Podsumowanie

Okno Overtona to użyteczna metafora, ale nie należy traktować jej jako naukowej teorii wyjaśniającej zmiany społeczne. Pomaga zrozumieć, że tylko niektóre idee są w danym momencie społecznie dopuszczalne, jednak nie opisuje w pełni mechanizmów stojących za ich przesuwaniem. Samo pojęcie nie ma naukowego rodowodu, a powstałe później próby jego rozwinięcia opierają się raczej na intuicji niż na badaniach empirycznych.

Skuteczne przesuwanie granic debaty wymaga określonych warunków. Głoszenie radykalnych idei może czasem otwierać przestrzeń dla poglądów umiarkowanych, ale równie często prowadzi do polaryzacji, zniechęcenia lub cofnięcia się debaty. Kluczowe znaczenie ma kontekst społeczny, reakcje otoczenia oraz to, jak postrzegane są osoby wypowiadające się w danym zakresie.

Wiele zmian społecznych zachodzi niezależnie od planowanych działań. Powstają z rozmów, przypadków, wydarzeń medialnych, postępu technologicznego lub nowych warunków politycznych i kulturowych. Nie wynikają z celowego przesuwania okna, ale z procesów oddolnych, złożonych i często spontanicznych.

Aby lepiej zrozumieć dynamikę opinii publicznej, warto sięgać po teorie oparte na badaniach. Teoria spiralnej ciszy, framing theory i agenda setting pokazują, jak powstają dominujące poglądy, w jaki sposób narracje wpływają na ich odbiór i jak media decydują o tym, co staje się przedmiotem debaty. To one oferują realne narzędzia do analizy, tam gdzie metafora Overtona może jedynie wskazać punkt wyjścia.

Podobne wpisy