W zdrowym dyskursie pytanie o źródło to jedno z fundamentalnych narzędzi weryfikacji faktów i budowania rzetelnej wiedzy. Jednak gdy zaczyna być używane instrumentalnie – nie po to, by zrozumieć, lecz by zdyskredytować – staje się bronią. Mówimy wtedy o weaponizacji pytań o źródło, czyli intencjonalnym nadużywaniu tego pytania w celu delegitymizacji rozmówcy lub całego nurtu wiedzy, który reprezentuje.

Są przypadki gdzie pytanie o źródło jest konieczne. Są przypadki, gdy takie pytanie jest nieuzasadnione, i używane tylko do podważania argumentów oponenta (a dokładniej, podważania i atakowania samego oponenta), gdy dana osoba nie umie, bądź nie chce odpowiedzieć.

Problem ten dotyczy głównie dyskusji społeczno-politycznych, i często taki sposób rozmowy jest prowadzony przez ludzi którzy nie mają nawet powierzchownego pojęcia o nauce, choć którzy ogólnie uważają że „stoją po stronie nauki”.

Poza samym utrudnianiem rozmowy i marnowaniem czasu, taka „weaponizacja” pytania o źródło, sprawia że coraz więcej ludzi jest coraz bardziej sceptycznych wobec nauki.

Całe zagadnienie rozwijam w poniższym tekście. Choć wspominam w nim o nauce, tekst ten jest czysto internetowo – publicystyczny, nie jest naukowy sensu stricte, i chyba nie jest nawet popularno-naukowy.

Najczęściej, pytanie o źródło jakoś odnosi się do nauki, choć często jest to tez temat dziennikarski, i źródłem w dyskusji może być artykuł, albo np. czyjaś udokumentowana wypowiedź.

Wstęp

Warto zauważyć, że sam trend polegający na weryfikowaniu informacji i pytaniu o źródła danych jest bardzo pozytywnym zjawiskiem. W internecie problemem pozostaje rozpowszechnianie mitów i fałszywych informacji. Choć zjawisko to istnieje również w świecie offline, to właśnie internet nadał mu skalę, która sprawia, że może stanowić realne zagrożenie. Pisane słowo bywa automatycznie traktowane jako bardziej wiarygodne, a stworzenie całkowicie zmyślonych, ale wyglądających przekonująco treści, jest dziś wyjątkowo łatwe. Co gorsza, wystarczy jeden komentarz czy krótki post oparty na fałszywych danych, by kolejne osoby zaczęły je powtarzać i nieświadomie utrwalać dezinformację.

Z czasem jednak pojawiło się nowe zjawisko – nadużywanie pytania o źródło, szczególnie wobec osób o odmiennych poglądach, najczęściej politycznych.

Ten sposób prowadzenia dyskusji określam jako podejście „nałkowe”. Chodzi o sytuacje, w których pytanie o źródło pojawia się głównie w kontekście tematów naukowych, choć bywa też wykorzystywane w odniesieniu do spraw dziennikarskich czy prawnych. W tych ostatnich przypadkach jednak jest rzadziej stosowane w sposób instrumentalny.

Warto również zaznaczyć, że osoby posługujące się takim podejściem najczęściej nie mają realnego związku z nauką. Nie zajmują się nią ani zawodowo, ani nie zgłębiają jej na własną rękę. Naukowcy rzadko uczestniczą w internetowych debatach, a jeśli już to robią, zwykle unikają upolityczniania nauki. Nawet jeśli wypowiadają się na temat polityki, która coraz częściej wpływa na świat nauki, starają się zachować obiektywizm i rzetelność.

Dlaczego weaponizacja, nadużywanie pytań o źródło jest szkodliwa, i jak obniża ona zaufanie do nauki w społeczeństwie?

Zauważyłem pewien trend, który pojawia się coraz częściej w dyskusjach internetowych. Coraz więcej osób, prosząc o źródło, z góry zaznacza, że nie kwestionuje treści posta czy wypowiedzi, lecz po prostu interesuje ich kontekst lub uważają, że wskazanie źródła byłoby przydatne. Taka ostrożność wynika z faktu, że pytanie o źródło bywało wcześniej utożsamiane z próbą podważenia całej wypowiedzi. Dlatego obecnie samo pytanie „Źródło?” często odbierane jest jako: „Jeśli nie masz źródła, to cały post nie ma sensu”.

W rzeczywistości mamy do czynienia z różnymi rodzajami stwierdzeń. Są takie, które bezwzględnie wymagają podparcia źródłem – i w takich przypadkach zasadne jest zaznaczenie, że bez niego wypowiedź traci wartość. Istnieją też stwierdzenia, gdzie podanie źródła jest pomocne, ale niekonieczne. Wreszcie są takie, które opierają się na osobistym doświadczeniu lub obserwacji, gdzie źródeł po prostu brakuje lub ich znaczenie jest drugorzędne.

Dobrym przykładem jest tzw. dowód anegdotyczny. Ma on niewielką wartość w dziedzinach, gdzie podstawą są twarde dane i badania – na przykład w medycynie, przy temacie leczenia nowotworów. Jednak w kontekście subiektywnych obserwacji, takich jak wpływ określonego nawyku na samopoczucie konkretnej osoby, może być całkiem wartościowy. W dalszej części rozwijam, kiedy pytanie o źródło jest uzasadnione, a kiedy może być niepotrzebne lub wręcz szkodliwe.

Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś zauważa, że pytanie o źródło – również w odniesieniu do badań – jest wykorzystywane jako sposób na zdyskredytowanie wypowiedzi, w której podanie źródła nie jest kluczowe. Taka praktyka może prowadzić do ogólnego zniechęcenia wobec pytania o źródła, nawet w sytuacjach, w których jest to w pełni uzasadnione i potrzebne.

Możemy wyróżnić trzy rodzaje stwierdzeń:

Można wyróżnić trzy podstawowe rodzaje stwierdzeń:

  1. Stwierdzenia, które wymagają podania źródła – dotyczą najczęściej danych naukowych, statystyk, badań czy cytatów. Bez źródła tracą na wiarygodności i nie powinny być traktowane jako rzetelne.
  2. Stwierdzenia, w których podanie źródła jest opcjonalne – ich sens nie opiera się bezpośrednio na twardych danych, ale źródło może wzmocnić wypowiedź lub ułatwić jej zrozumienie.
  3. Stwierdzenia, które nie wymagają źródła – dotyczą subiektywnych opinii, indywidualnych obserwacji lub ogólnie znanych faktów, dla których trudno lub nie sposób znaleźć konkretne odniesienie.

To, do której kategorii należy dane stwierdzenie, zależy przede wszystkim od dwóch czynników:

  • Czy dotyczy ono dziedziny naukowej i jeśli tak, to w jakim stopniu wymaga ścisłości, weryfikowalności i zgodności z aktualnym stanem wiedzy.
  • Czy odnosi się do konkretnych faktów, danych, cytatów lub wypowiedzi, które da się obiektywnie zweryfikować.

W internetowych dyskusjach dochodzi jeszcze jeden praktyczny aspekt, który można określić jako zasadę „Let me Google that for you”. Jeżeli dana informacja jest łatwa do znalezienia w kilka sekund przy użyciu wyszukiwarki, często nie ma potrzeby jej za każdym razem przytaczać wraz ze źródłem. Oczywiście, zanim zaczniemy szukać danej informacji, nie wiemy, ile czasu to zajmie. Dlatego jeśli ktoś prosi o konkretną daną, warto poświęcić te kilkadziesiąt sekund i podać link lub źródło, to ułatwia rozmowę i pokazuje dobrą wolę. Nie oznacza to jednak, że każda informacja musi być od razu poparta linkiem. W przypadku danych powszechnie dostępnych i łatwo weryfikowalnych, nie ma potrzeby dokumentowania każdego przykładu, szczególnie jeśli mówimy o faktach, które są „na wyciągnięcie ręki”.

Stopopizza. Nie ma to zbytnio związku z tematem artykułu, ale zdjęcia jako przerywniki w tekście, pomagają w odbiorze. Google też lubi takie zdjęcia.

Przykłady, i rozwinięcie rodzajów stwierdzeń pod kątem wymagania źródeł.

Stwierdzenia, do których trzeba podawać źródła.

Stwierdzenia które wymagają podania źródeł, to przede wszystkim te, które dotyczą typowo dziedzin naukowych, takich jak medycyna, biologia itd. gdzie większość rozwoju i aktywność jest robionych przez naukowców i odnoszące się do danych. Jeśli ktoś podaje rewolucyjny sposób leczenia raka , np. za pomocą pomarańczy, to musi podać źródło. Jeśli dane stwierdzenie może doprowadzić do powstania szkód, to nie powinno się tego ignorować, a ludzi rozpowszechniających takie treści, warto jest krytykować.

Stwierdzenia, do których można, ale nie trzeba podawać źródeł.

Druga kategoria, to te stwierdzenia, gdzie podanie źródeł i badań jest korzystne, ale nie jest konieczne. Do pisana że „czosnek pomógł mi wyleczyć przeziębienie” (dowód anegdotyczny”), nie trzeba podawać linków do badań i źródeł. Choć takie linki zawsze są pożyteczne, i są na to badania.

Stwierdzenia, które badań i źródeł w ogóle nie wymagają.

Trzecia kategoria to stwierdzenia, które w ogóle nie wymagają badań naukowych. Dotyczą one przede wszystkim sposobu przedstawienia tematu oraz samej jego natury. Przykładowo, nauka nie zajmuje się przewidywaniem, czy w danym sezonie modniejsze będą buty niebieskie czy zielone. W takich przypadkach liczy się raczej intuicja, doświadczenie i wyczucie trendów – szczególnie u osób, które działają w danej branży. Oczywiście, można przeprowadzić badanie rynku, jeśli uzna się to za opłacalne, ale nie jest to konieczne, by wypowiedzieć się na ten temat z sensownym uzasadnieniem.

Sytuacja wygląda inaczej, gdy ktoś twierdzi, że w 2020 roku sprzedano konkretną liczbę niebieskich butów. Choć nie jest to temat stricte naukowy, takie stwierdzenie można zweryfikować – lub przynajmniej oszacować – na podstawie dostępnych danych sprzedażowych. W tym przypadku zasadne jest oczekiwanie konkretnego źródła lub odniesienia.

Jak ocenić, do której kategorii należy dane stwierdzenie?

Aby właściwie ocenić, czy dane twierdzenie wymaga podania źródła, warto wziąć pod uwagę kilka kluczowych czynników:

  • czym jest dana wypowiedź (fakt, opinia, przypuszczenie),
  • jakiej dziedziny dotyczy (ścisła nauka, humanistyka, obserwacja społeczna),
  • jaki ma charakter (opisowy, wnioskowy, deklaratywny),
  • oraz z jaką pewnością dana wypowiedź jest przedstawiana.

oraz na ile silne dowody stoją za jej treścią.

Ostatecznie chodzi o zachowanie intelektualnej uczciwości – nie wymagajmy źródeł tam, gdzie nie są one potrzebne, ale też nie traktujmy każdego zdania jako równoważnego z faktami naukowymi tylko dlatego, że ktoś dodał posta na dany temat,

1. Sposób przedstawienia tematu

To, jak mówimy o danym zagadnieniu, wpływa na to, jakie mamy wobec niego oczekiwania. Czasem można dojść do wartościowych wniosków samą analizą logiczną, bez sięgania po źródła zewnętrzne. Inaczej wygląda to w przypadku konkretnych danych – liczby, cytaty, wypowiedzi dają się zweryfikować, więc powinny być poparte źródłem.

Argumentacja może przyjmować różne formy:

  • opierać się w całości na danych (wtedy podważenie danych równa się podważeniu całej argumentacji),
  • polegać na wyciąganiu wniosków z danych,
  • lub być całkowicie oderwana od konkretnych liczb, bardziej koncepcyjna lub eksperymentalna (np. eksperymenty myślowe).

W zależności od tematu, czasem konieczna jest znajomość metodologii i narzędzi badawczych, w innych przypadkach nawet laik może porównać dostępne informacje i wychwycić sprzeczności – choć czasem będą to tylko pozorne niezgodności, które wynikają z braku głębszej wiedzy.

2. Czy wypowiedź to fakt, czy opinia

Podstawowe pytanie brzmi: czy mówimy o obiektywnym fakcie, czy wyrażamy subiektywną opinię?

  • Jeśli mówimy, że „sok z pomarańczy leczy raka” albo że „delfin to ryba” – są to stwierdzenia, które bez wiarygodnego źródła nie mają żadnej wartości.
  • Jeśli natomiast mówimy, że „sok z pomarańczy poprawia moje samopoczucie” – jest to subiektywna obserwacja, której nie da się tak łatwo obalić, ale też nie wymaga ona dowodu naukowego.

3. Stopień „naukowości” dziedziny

Jednym z najważniejszych kryteriów oceny wypowiedzi jest to, jak bardzo dana dziedzina wiedzy ma charakter naukowy. Innymi słowy, czy jest to obszar, którym zajmują się głównie naukowcy: czy prowadzi się w nim badania, które następnie są weryfikowane przez innych badaczy i publikowane w specjalistycznych czasopismach.

W niektórych obszarach, takich jak biologia, medycyna, fizyka, matematyka czy inżynieria, niemal cała wiedza i rozwój dokonują się w ramach badań naukowych. Aby coś wnieść do tych dziedzin, trzeba odwołać się do naukowej metodologii, a najczęściej także do wyników badań opublikowanych i zweryfikowanych przez innych naukowców.

Ale czy to oznacza, że powinniśmy bezrefleksyjnie ufać wszystkim pracom naukowców i autorytetom akademickim? Oczywiście, że nie. Nauka może badać wszystko – to jej siła – ale też nie we wszystkich dziedzinach naukowcy mają taką samą pozycję. W jednych są głównym źródłem wiedzy i mają decydujący wpływ na rozwój dyscypliny, w innych pełnią raczej funkcję porządkującą lub komentującą. Niestety, nie każdy posiadający tytuł naukowy zdaje sobie z tego sprawę.

Gdzie autorytet naukowców jest kluczowy?

Aby to ocenić, warto zadać sobie pytanie: czy „rdzeń” danej dziedziny znajduje się wewnątrz środowiska naukowego, czy raczej poza nim? Czy da się w danej dziedzinie samodzielnie coś odkrywać i rozwijać, nie korzystając z dorobku naukowców?

Przykład: aby tworzyć lub udoskonalać systematykę zwierząt, trzeba posiadać rozległą wiedzę biologiczną. To dziedzina tak złożona, że jeden człowiek nie byłby w stanie zbudować jej od zera w ciągu życia. Podobnie w przypadku leczenia raka – każda metoda medyczna musi zostać przetestowana, zweryfikowana i zatwierdzona. Chemioterapia przeszła takie procesy. Leczenie raka sokiem z pomarańczy – nie.

Dziedziny o wysokim stopniu naukowości

Do dziedzin, których fundamentem jest nauka, należą przede wszystkim nauki ścisłe i przyrodnicze: matematyka, fizyka, biologia, inżynieria, medycyna. Główna działalność badawcza w tych obszarach odbywa się na uniwersytetach, w instytucjach badawczych i przez zespoły naukowe. Większość postępu dokonuje się właśnie tam.

Dziedziny o mniejszym stopniu zależności od nauki

Istnieją jednak dziedziny, w których rozwój często zachodzi niezależnie od środowiska naukowego – jak np. nauki społeczne czy badania nad sztuką. Społeczeństwo nieustannie się zmienia, tworzy nowe mechanizmy wpływu, buduje wiedzę oddolnie – bez względu na to, czy naukowcy to analizują.

W takich dziedzinach trudniej też o jednoznaczność wyników. W biologii, fizyce czy medycynie można przeprowadzić powtarzalne eksperymenty, a ich skuteczność stosunkowo łatwo potwierdzić. Tymczasem w eksperymentach społecznych badacz może – świadomie lub nie – projektować badanie pod konkretne założenia, np. polityczne. Tego typu manipulacje są trudniejsze do wykrycia i oceny, co wpływa na mniejszą przejrzystość i mniejszą powtarzalność wyników.

4. Pewność wyrażanych sądów a siła dowodów

Zasada ta wywodzi się bezpośrednio z metodologii naukowej – stopień pewności, z jakim wygłaszamy dane twierdzenie, powinien być proporcjonalny do siły dowodów, jakie za nim stoją.

Badania naukowe wymagają nakładów pracy i czasu, a czasem samo sprawdzenie, czy coś zostało już przebadane, wymaga długich poszukiwań. Dlatego stwierdzenie w stylu „warto byłoby to zbadać” nie musi być poparte źródłem, o ile nie jest używane manipulacyjnie.

Przykładowo: jeśli powiemy, że „pomarańcze mogą leczyć raka”, to dla części odbiorców może to zabrzmieć jak fakt. Dlatego trzeba uważać, by nie sugerować rzeczy, które nie zostały potwierdzone badaniami – nawet jeśli formułujemy je ostrożnie.

5. Jak bardzo wypowiedź przełamuje status quo

Im bardziej rewolucyjna lub kontrowersyjna teza, tym większa potrzeba jej uwiarygodnienia. Stwierdzenia przełamujące dotychczasową wiedzę lub dominujące narracje powinny być poparte bardzo solidnymi źródłami, najlepiej wieloma i niezależnymi.

Bonusowe sito: szkodliwość danego stwierdzenia.

Dotyczy ono bardziej tego kiedy warto jest poświęcać czas na reagowanie gdy ktoś głosi rzeczy które podania źródła wymagają. Niesprawdzone porady dotyczące leczenia raka mogą powodować że dane osoby zrezygnują z leczenia które mogło im uratować życie. Wpływ lepszego samopoczucia, wynikający z jedzenia pomarańczy z myślą że to działa, jest w tym przypadku pomijalny.

Jednakże, gdy ktoś głosi że malowanie obrazów pozwala szybciej zwalczyć katar, praktycznie nie wywołuje on większych szkód.

Praktyczne czynniki:

Ocena danej wypowiedzi zależy również od tego, w jaki sposób temat został przedstawiony przez osobę, która formułuje dane twierdzenie. Jeśli ktoś po prostu stwierdza, że „coś działa”, bez żadnego uzasadnienia, to konieczne jest podanie źródła. Natomiast jeśli autor przedstawia swoje rozumowanie w sposób przystępny i logiczny, jego analiza może mieć wartość – nawet wtedy, gdy końcowe wnioski okazują się błędne.

Znaczenie ma też siła konsensusu naukowego oraz stopień, w jakim dany temat został już zbadany.

Jeśli wokół danego zagadnienia nie ma jednoznacznego konsensusu, analiza różnych stanowisk – zarówno naukowców, jak i badaczy niezależnych – może być bardzo wartościowa. W sytuacji, gdy temat dopiero zaczyna być badany, nawet nieprofesjonalne podejścia czy spekulatywne analizy mogą coś wnosić, mimo że często zawierają błędy.

Ważne jest również, co dokładnie podważamy. Czy ktoś kwestionuje cały dorobek nauki jako taki, czy tylko konkretne podejście w ramach określonej dziedziny? A może wskazuje na obszary, w których nauka jeszcze nie wydała ostatecznego werdyktu? To istotne rozróżnienie, bo inaczej należy traktować sceptycyzm wobec ugruntowanej wiedzy, a inaczej – wobec kontrowersyjnych lub świeżych tematów, które wciąż są przedmiotem debat i badań.

Definiowanie nauki

W tym tekście wielokrotnie odnosiłem się do nauki. Wypadało by więc zdefiniować czym ona jest. Niestety, nie jest to łatwe, definiowanie nauki to jedna z dziedzin nauki (filozofia nauki), są ludzie którzy poświęcili całe swoje życie na analizowanie tego tematu, jest na ten temat wiele książek napisanych. Tak więc nie zmieszczę się w tym w wpisie na blogu, zwłaszcza że nie jest to głównym tematem wpisu.

W kontekście tego wpisu, słowo nauka odnosi się do tego co robią naukowcy, a dokładniej do systemu tworzenia prac badawczych, weryfikacji ich, i publikacji. Są tu pewne podobieństwa do systemu prawnego: zanim dany przepis powstanie, odbywają się prace w komisjach, następnie głosowanie w sejmie, następnie dana ustawa może być odrzucana przez organy kontrolne, następnie musi ona zostać opublikowana w odpowiednim miejscu.

Podobnie jest w przypadku nauki, jeśli dokonasz jakiegoś odkrycia, i masz pewność że coś działa (albo że coś istnieje), to dopóki nie przejdzie to całego procesu, nie jest to powszechnie uznaną, naukową rzeczą.

Inne aspekty naukowości

Naukowe myślenie może być stosowane poza głównym systemem naukowym. Przykładowo, można analizować najlepszy sposób gotowania jedzenia, testować sposoby klejenia materiałów, czy tworzyć systematykę postaci z gier. Jeśli testujemy jakieś rozwiązanie techniczne, to efekty tego zauważamy samodzielnie, nie trzeba więc tworzyć całej dokumentacji (choć czasem jest to użyteczne).

Nie tylko nauka

Temat weaponizacji pytań o źródło, często dotyczy tematów naukowych. Stąd istotne jest określenie, kiedy faktycznie typowa nauka ma najwięcej do powiedzenia w dyskusji, kiedy może być wsparciem, a jakie obszary życia nie są do końca pokryte przez naukę. Natomiast atakowanie pod płaszczykiem pytania o źródło, może się odbywać nie tylko w przypadku typowo naukowych dziedzin.

Jest to po prostu zwykły sposób na umniejszanie rozmówcy, bo w ten sposób sugeruje się że własne przemyślenia drugiej strony, opinie i oceny, są w ogóle nie istotne, i liczą się jedynie przywołane linki do artykułów.

Podsumowanie

Pytanie o źródło jest ważnym narzędziem w weryfikowaniu informacji, ale jego nadużywanie może prowadzić do zniekształcenia dyskusji. Gdy służy nie dociekaniu prawdy, lecz zdyskredytowaniu rozmówcy, staje się retoryczną bronią, osłabiającą zaufanie do wiedzy i nauki.

Nie każda wypowiedź wymaga źródła – wiele zależy od charakteru stwierdzenia, stopnia naukowości tematu, formy wypowiedzi i potencjalnych skutków. Równowaga między rozsądnym sceptycyzmem a nadużywaną formalnością jest kluczowa dla zdrowego dyskursu.

Warto pamiętać, że nie każda opinia musi być poparta linkiem, a nie każda teza bez źródła jest bezwartościowa. Liczy się uczciwość intelektualna, otwartość na rozmowę i rozróżnianie między faktem, opinią a obserwacją.

Podobne wpisy